Bajka dla dzieci: „Dłub w nosie, prosię, prosię”
Dzisiaj Ciocia Leosia zabierze was do pokoiku Ignasia, gdzie przebywał chłopiec sam i strasznie się nudził. Siostrzyczka za mała do zabaw, a mama za duża, taka to zastójka i lenistwa miarka duża. Nudziło mu się już dwie godziny, więc stanął przy oknie i zaczął dłubać w nosie. Bo tak stać i nie robić nic, a w nosie dzieją się rzeczy nieznośne. Łaskoczą, swędzą, suszą, więc coś z tym zrobić trzeba. Aj, no trzeba, trzeba. Jeden palec na zmianę z drugim, wierci, kręci i szuka baboli. Nie ustąpi, nie odstąpi, wetknie głębiej i wytramoli jednego po drugim, zielonego, białego, czasem i czerwonego. Mama to zobaczyła i palcem pokiwała:
– Oj, Ignasiu. To nie ładnie dłubać w nosie jak małe prosię.
Następnego dnia deszcz padał od rana, nie było nic do roboty, ani ochoty na zabawy i psoty. Tylko jedno było w głowie jak się dostać do złota, co babolem się zowie. Tak to się już dłubie w nosie, choć teraz skrycie. Mama na to nie pozwoli, bo to nie przystoi dłubać paluchem w nosie. Jednak mama Ignasia zapomniała jak sama tak wczoraj w nosie swoim grzebała, niby to odniechcenia, lekko i niezdarnie, synek widział wszystko i to wystarczyło. Babole w nosie każdy ma, jeden ukrywa a drugi się porywa na walkę. I raz i dwa. Co za ohyda !
Przyszła w odwiedziny i na herbatkę z maliny ciocia Leosia. Witając się z rodziną od razu spostrzegła smuntego Ignasia.
– A co to się stało maluszku? Taka minka nadąsana i oczęta toną w łzach?
– Noo, bo ciociu, nie chce, nie chce. Nie wyjdzie i ja nic zrobić nie mogę. – pociąga nosem smutny chłopiec
– Ach tak? A co takiego?
– No, wiesz, Ciociu. Nie wypada o tym mówić, mama kiwa palcem, a ja swoim nie mogę. Usiedli na kanapie i tak patrzą przed siebie. Chłopiec pociąga raz za razem nosem, a ciocia się domyśla, bo to mądra ciocia Leosia.
– Dobrze, już dobrze. Wiem, wiem. Dłub w nosie, dłub lekko.
– Ale jak to? – pyta zdziwiony chłopiec
– Tak to, tylko zawsze z chusteczką. I w kącie lub w łazience, gdzie nikt nie patrzy. Nie zjadaj przypadkiem tych wstrętnych zielonych gości nieproszonych. Gdy już wyjdą te babole, chusteczkę wyrzuć do kosza i sprawa załatwiona.
– A jak będą mnie gryzły w nocy?
– To spryskaj sobie nosek wodą morską. Pomoże, i nic nie boli !
– A mama pozwoli? – zdziwił się Ignaś
– Oj, jeszcze sama się tym sposobem zadowoli. – uśmiecha się ciocia.
– Dziękuję Ciociu Leosiu! Już lepiej, już mi się nie chce. Teraz nosek czysty mam i mogę bawić paluszkami- ram-pam-pam !
– No proszę, proszę. To już nie jest z ciebie małe prosię.
Gdy swędzi cię nosek, miej chusteczkę przy sobie, a gdy nie pomoże, spryskaj otworki morską wodą. To nie zawodzi. Babole wyjdą bez dłubania. Bo to nieładnie z palcem w nosie, boś nie prosię.🙂