Co robić, gdy dziecku się nudzi?
Możemy przygotować scenariusze zajęć na cały dzień, zapewnić dziecku mnóstwo atrakcji i tym samym nowych przeżyć. Jednak całe nasze przedsięwzięcie i zaangażowanie może doprowadzić nas tylko do obłędu, kiedy zobaczymy, że nasza pociecha jest niezadowolona, znudzona i zmęczona. Dla nas może być to super zabawa, a dla dziecka dość nudna/skomplikowana/niefajna…. każdy ma swoje upodobania, i akurat dziecku nie podobają się nasze propozycje zabawy. Oczekiwania zderzyły się z rzeczywistością. Dramat! Tak, tylko, że nam się wydaje, że nie mamy pomysłu. A pomysły rodzą się w nudzie. I to w głowie dziecka!
Na początek, nie dramatyzuj, gdy dziecko jest niezadowolone, nie ma co się przejmować reakcją dziecka. Nie przeżyjemy dzieciństwa za nasze dziecko. Możemy tylko przeżyć je wspólnie. Dajmy dziecku możliwość podejmowania decyzji co ma robić i jak się bawić. Pokierujmy i dajmy przestrzeń. Pozwólmy mu się nudzić. Tylko nie przed ekranem.
Do nudy ma dziecko prawo i słuszność, to nic złego. Nie uszczęśliwimy dziecka nadmiarem bodźców, wręcz przeciwnie, możemy doprowadzić do przemęczenia, znużenia i złości dziecka. A później i my, rodzice się złościmy. Dziecko to mały człowiek o indywidualnych potrzebach. To skomplikowane, bo faktycznie nie wiemy ile czasu potrzebuje na daną zabawę/aktywność. Wszystko zależne jest od zaangażowania dziecka. Nie powinniśmy jednak zapominać, że dzieci najlepiej uczą się bycia ze sobą i rozwijają wyobraźnię, gdy przychodzi zwyczajna nuda. Brak zajęć, atrakcji prowadzi do naturalnego wymuszenia u dziecka, aby znalazło sobie zajęcie.
Dzieci w wieku od 2 do 5 lat to najbardziej aktywne maluchy. Większość swojej energii zużywają na zabawach i nauce w przedszkolu, podwórku lub w parku z rówieśnikami. Gdy są w domu, potrafią roznieść ściany, można podziwiać jak małe istoty potrafią przeżyć dzień w podskokach. Bierzmy z nich przykład i czerpmy siły w nudzie. Odłączmy się od rozpraszaczy i zewnętrznych bodźców. Dajmy sobie kwadrans lub nawet godzinę na skupieniu się na sobie i ładujmy swoją wewnętrzną baterię do życia. Wykonując jedno zadanie, bawiąc się z dzieckiem z całą uważnością. Nie martwmy się bałaganem, obowiązkami, pracą na zaś, bez wyprzedzania faktów. Po prostu uwolnijmy się od zegarków i dajmy się ponieść wyobraźni.
Jak niepotrzebnie marnujemy siły?
Nasza codzienna dawka energii ma swoje limity, nawet u rodziców bardzo aktywnych i starających się utrzymywać zdrowy tryb życia oraz super-zdrową dietę. Możemy zauważyć spadek energii, najczęściej pod koniec dnia, lub popołudniu, wracając z pracy. Twoje zmęczenie nie wpływa korzystnie na relacje z dzieckiem. Miej to na uwadze. Masz prawo być zmęczony/a, więc daj sobie czas, zadbaj o siebie.
Dziecko zmęczone to dziecko niezadowolone.
Dzieci też się męczą i mają swoje humory. Tak jak dorośli, tylko dwa razy intensywniej przez to zmęczenie przechodzą. Dodając nasze zmęczenie wychodzi mieszanka wybuchowa!
Zmęczone dziecko możesz rozpoznać po zewnętrznych oznakach zmęczenia dziecka, zaczynają się niewinnie, prawie niezauważalnie. Zaczerwienione oczy, częste pocieranie ich, zapatrzenie się w jeden punkt, telewizor, zabawkę. Brak aktywności i szybkie nudzenie się zabawą. Brak zainteresowania, szybkie denerwowanie się podczas zabawy. Ziewanie, drapanie, podpieranie głowy na ramionach, bądź na sofie czy podłodze. Gdy już objawia się marudzenie, płacz i rozdrażnienie, to oznacza, że przegapiliśmy wstępną fazę zmęczenia, i teraz naszą pociechę ciężej będzie uspokoić i zadowolić. Zmęczenie jest skutkiem niedoboru snu, wypoczynku lub witamin. Dlatego warto w ciągu dnia wyznaczyć czas na doładowanie baterii dziecka, czyli znajdź czas na regenerację.
Wyciszenie wprowadzimy np. poprzez: drzemkę, czytanie książki, układanie puzzli lub klocków (to mają być spokojne czynności/zabawy).
Każdy rodzic dobrze to zna z autopsji – jak ciężko jest zająć się małą istotą. I o wiele trudniej zrozumieć późniejszego nastolatka- jeszcze nie dorosłego, a już wymagającego człowieka, który jeszcze nie tak dawno stawiał pierwsze kroki. Czas leci nieubłagalnie, ale to dostrzegamy zawsze za późno. W oczach rodziców dzieci za szybko rosną i za szybką chcą dojrzeć. Dzieci małe wymagają nieustannej obecności, a później uciekają od rodzica. To normlany proces dojrzewania. A teraz zastanawiam się jak wpłynąć na ten proces jeszcze za młodu, gdy dziecko dopiero uczy się chodzić, mówić czy siusiać do nocnika. Czy jest to w ogóle możliwe? Wpłynąć na późniejszy okres dojrzewania w okresie niemowlęcym i przedszkolnym?
To, że dziecko nie będzie pamiętać swoich pierwszych lat życia to wiemy, ale zapominamy o tym, że my w pamięci możemy pozostawić bardzo wiele wspomnień, które mogą ułatwić nam i poniekąd zrozumieć nasze dzieci. Dlatego warto dużo obserwować i czerpać radość z nauczania dziecka samodzielności. Dzieciństwo mija bezpowrotnie, ale wytycza ścieżkę w życiu dorosłym, dlatego bądźmy dziecinni, weseli i cieszmy się z małych rzeczy. Teraz to my prowadzimy dziecko za rękę, a później ono nas poprowadzi. Psychologicznie wpływamy na rozwój dziecka, na tożsamość, przywiązania kulturowe i duchowe. Nie słowem, a czynem. Dziecko cały czas obserwuje. Mając dzieci otrzymujemy dar- możemy obserwować świat jego maleńkimi i bystrymi oczami.
Uważnego tygodnia Rodzice!