Nareszcie! – mówią rodzice – mamy wrzesień i nowy rok szkolny!
Przygotowania, zmiany, trochę cichszy dom, więcej spokoju i luzu… choć nie każdy ma w sobie tyle entuzjazmu.
Jednych sprawa w ogóle nie dotyczy, ale odczuwają początek roku szkolnego w postaci korków, kolejek i tłumu ludzi w środkach transportu… To zdecydowanie nikogo nie cieszy. Niektórzy rodzice mają maleństwa i szkolne obowiązki jeszcze w dalekiej przyszłości. A czas mija nieubłaganie, pamiętajcie! 😉
Jak dobrze rozpocząć rok szkolny i nie zrażać własnych dzieci?
Nowe wyzwania dla dzieci przedszkolnych i szkolnych, niezależnie od wieku, jest to wielkie przeżycie. Śmiało można porównać sytuacje dzieci do pierwszego dnia w pracy lub do powrotu do swojej pracy, po długim urlopie. Niby wszystko jasne, mamy wytyczne, dostaliśmy instrukcje i wiemy co i jak, a tyle zaskoczeń! I burza emocji przekłada się na zachowanie. Dzieci mogą krzyczeć, chaotycznie biegać, nie słuchać naszych próśb lub przykleić się do naszej nogi i płakać. Starsze dzieci mogą się wygadać, ponarzekać swoim kolegom/koleżankom. Przedszkolaki nie zawsze powiedzą, a jeśli zaczną łkać i marudzić, to rodzice nie słuchają.
Wszyscy się boimy. Najgorzej jak nasze dziecko będzie najgorsze!
Przecież nie o to chodzi! Wystarczy przykucnąć do dziecka, przytulić i podać mu swoją dłoń. CZAS ! Wszędzie nas goni, ale tutaj dajmy sobie więcej czasu. Nieważne jak to zrobimy, czy wyjdziemy szybciej z dzieckiem do szkoły, czy odbierzemy dziecko ze szkoły i i poświęcimy z naszą pociechą dłużej niż zwykle swojego wolnego czasu. Ważne, że ta nasza pociecha będzie choć trochę pocieszona i będzie czuła nasze wsparcie. To nie jest wyścig. Oczywiście nie przeginajmy w drugą stronę. Nie róbmy czynności, które mogą zrobić dzieci, nie wyręczajmy i nie chuchajmy na nie. Tak też się zdarza, zwłaszcza w przedszkolu! Dziecko trzyletnie może opanować czynności ubierania, rozbierania, układania, witania się z paniami, a nawet i mówienia: „dzień dobry” .
Gdy bardzo się boimy/ nie lubimy zmian, to nie chcemy poznawać nowych osób. I to trzeba uszanować. Tak może być z dziećmi, nie zmuszajmy ich do nawiązywania super-więzi pierwszego dnia, z wszystkimi! Najpierw obserwacja i spokojna adaptacja.
Z drugiej strony emocje rodzica przenoszą się na dziecka stan emocjonalny. Dzieci są mistrzami w odczuwaniu stanu dorosłego, czy jest spokojny, nerwowy, a może jest przestraszony? Prawie jak z automatu, dziecko wchodzi w stan rodzica. „Jeśli moja mama/ mój tata jest niespokojny, zdenerwowany, to coś się dzieje. Też się boję!”. Pierwsze zaufanie dziecka do otoczenia i do ludzi pojawia się przy rodzicu. Nasza obecność, lekkie popchnięcie do przodu, stanie z tyłu, za dzieckiem, słowa otuchy – to najlepsze narzędzia do budowania ufności dziecka.
Dużo się może dziać: pierwsza wyprawka, potężne zakupy, szukanie odpowiednich zeszytów, kapci, plecaków… Dopasowywanie grafików, kto i kiedy zawozi/odbiera. I tak można ustalać bardzo wiele, bez udziału dziecka. Zapominamy o wspólnym przygotowaniu, przeżywaniu… chcemy być na czas, ułożeni, dopasowani do wymagań. A jesteśmy przede wszystkim rodzicami. I mamy tą moc budowania więzi przez: rozmowy, bliski kontakt z dzieckiem.
Jeśli musicie zrobić te długie i mozolne zakupy – wyprawki dla dziecka, to zabierzcie je ze sobą, niech się zaangażuje. Tak, będzie to trwało dłużej, ale przy tych kolejkach, nie zrobi tobie kwadrans, a nawet pół godziny więcej. Najlepiej róbcie zakupy poza godzinami szczytu (środek tygodnia, wieczorami).
ANGAŻUJ DZIECKO!
W każdą czynność, od momentu wstania, do pójścia spać. Dzieci chcą czuć się ważne i zaangażowane we wspólne życie. Coraz częściej spotykam młodzież, która nie potrafi wielu podstawowych czynności: umyć zlew, wywiesić pranie, podlać kwiaty… nic! I to nawet nie lenistwo, ale brak wiary we własne możliwości. Rodzic robił wszystko za niego, to więc po co teraz ma coś robić, jak pewnie i tak zrobi źle?
Brak przestrzeni na naukę kończy się tragedią „dwóch lewych rąk”, czyli nic nie umiem i nie zrobię.
Szkoła może być też w domu. Mamy też możliwości edukacji swoich dzieci w domu, czyli ta znana mniej i bardziej edukacja domowa. Często, niesłusznie, kojarzona z nauczaniem dzieci o specjalnych potrzebach. Tak, dużo dzieci wymaga więcej czasu i przestrzeni do nauki. Jest też super inteligentna młodzież, która zatraca swoje zdolności przez narzucone wymagania szkół stacjonarnych lub brak wsparcia przez odpowiednie osoby, tutaj wielkie braki kadrowe wśród psychologów i pedagogów. Nie każdy młody człowiek chce uczęszczać do szkoły, ze względu na potrzeby samodzielnej nauki i wtajemniczania się w konkretną dziedzinę: sportu, malarstwa, śpiewu, chemii, fizyki i tak dalej. Świadome wybranie edukacji domowej, może być punktem zwrotnym dla wielu osób, które do tej pory były przytłaczane szkołą. Dzieci w klasach 1-3 szkoły podstawowej też uczą się w domu, najczęściej z rodzicem, który podjął taką decyzję. Jest to bardzo odpowiedzialne zadanie, jednak wszystko można wypracować.
Uczenie się w domu jest świetnym rozwiązaniem dla uczniów z wysoką samodyscypliną!
Tutaj z pomocą może przyjść Szkoła w Chmurze, która przygotowała przestrzeń na konsultacje, naukę przez Internet. I zdawanie egzaminów przedmiotowych przy prawdziwych nauczycielach, i to z domu! Uczniowie w Chmurze, często mówią skrótem na tą szkołę, mają wiele możliwości na samodzielną naukę, ale są też wspierani i prowadzeni przez bardzo otwartą kadrę pedagogiczną. Otwartą na ludzi. To jest bardzo istotne, aby umieć podejść do drugiego człowieka z empatią. Szkoła w Chmurze ma coś w sobie z misyjności, chcą dać możliwość nauki w i na jak najlepszych warunkach. I to im wychodzi.
Jeszcze weekend i będzie petarda!
A taki 1.września czasem staje się wolnym dniem i dopiero po trzech dniach rozpocznie się wrzawa i koreczki.
Nie ma co panikować, damy radę 🙂
~
Ciocia Leosia
PS: W następnym poście o sposobach na odprowadzanie dzieci do szkół, w radosnym nastroju! 🙂