W ciąży były wielkie plany

Tytuł ma skierować nasze myśli (kobiety i mężczyzny- obojga rodziców) do etapu przygotowań i snucia planów (na pewno pięknych i wielkich) jak to będzie z nowym członkiem rodziny.

Może właśnie jesteście na tym etapie, tak jak my teraz? Oczekujemy drugiego potomstwa z niecierpliwością, i też z obawami. To normalne, jednak często zapominamy, że tam, gdzie są wyzwania i obawy tam są najpiękniejsze momenty w życiu. Trzeba odwagi i ruszać do przodu.

Co możemy dać przyszłemu potomkowi? Jak zapewnić dobrą przyszłość? Co najpierw kupić, sprzedać, oddać? Pytania bardzo ważne, jednak dotyczą materialnej sfery życia. Wciąż na nowo szukamy lepszych rozwiązań, oszczędności lub zaczynamy zakupowe szaleństwa. Zaczynamy reorganizować nasze życie domowe, aby móc jak najlepiej się przygotować. I w tym wszystkim możemy zapomnieć o najważniejszym.

O nas, o chwili spokoju. Wyłączeniu się z zewnętrznego świata i wsłuchaniu się w bicie serca. Czy to przyszła mama czy przyszły ojciec. Każdy powinien przysiąść na chwilę i wyobrazić siebie w nowej lub ponownej roli. Zapytać swój organizm czy ma dostateczną ilość godzin snu i sił na nowe wyzwania.

Przeglądając przeróżne check- listy zakupowe typu „must have’ dla przyszłych rodziców i opierając się o doświadczenie mogę otwarcie stwierdzić, że to wcale nie jest takie ważne. Choć takie listy, porady wydają się bardzo przydatne, praktyczne i mogą nakierować. To najważniejsze, aby nie wpaść w pułapkę konsumpcjonizmu. Stworzyć własną, krótką listę co Wam (rodzicom i dziecku) będzie potrzebne na sam początek. Niech tutaj posłuży intuicja i własna wiedza, obserwacja.

Gdy masz zdrowie to ruszaj się, a nawet pływaj do samego porodu.

Najważniejszy etap to przygotowanie mentalne i wiele wspólnych wieczorów.

Najważniejsze, to nie zapominać o swoim zdrowiu psychicznym i fizycznym. Nie wiemy jak zareaguje nasz organizm na etapie ciąży, porodu czy połogu. W dzisiejszym świecie prawie wszystko jest dostępne od ręki, można zamówić i następnego dnia mamy to u siebie. Jednak nasz ludzki spokój został zachwiany.

 

 

 

 

 

 

Patrząc przez pryzmat dziecka, nie potrzeba nam do życia zbyt wiele. W pierwszych dniach, tygodniach życia noworodek potrzebuje jedynie bliskości matki/ojca i pokarmu. Dopiero co pojawił się na tym zimnym, dużym i głośnym świecie. Nie potrzeba mu więcej bodźców. Można to spuentować, mówiąc potrzebami dziecka: ‚Chce spokojnie dalej spać i mieć przy sobie mamę’. d

Dotyk i węch to najczulsze zmysły dziecka, dlatego najlepiej uspokoja się czując zapach mamy i dotykając jej piersi, skąd dobiega rytmiczne bicie serca.

W czasach świadomego rodzicielstwa, gdzie na samym początku podkreśla się nieoderwalną część bliskiego kontaktu rodzica z dzieckiem, mamy inne podejście niż nasi rodzice lub dziadkowie. A jednak nasze dobre chęci, żeby dać naszemu maleństwu wszystko, co może pomóc (tak myślimy) lub ułatwić, poniekąd umilić chwile snu, leżakowania, zabawy, są mocno kierowane przez konsumpcyjne życie człowieka. Nie mamy na to wpływu, tak działa wielki świat, który mówi nam co jest dobre dla naszego dziecka, dla nas, co może nas uszczęśliwić. I to nawet ustami poważanych i mądrych osób (tak odbieramy specjalistów) będzie nam wkładał do głów co jest „niezbędne do opieki i wychowania dzieci”. I nie raz są to dobre sugestie i pomysły, jasne, że tak. Musimy myśleć o sobie i o tym, żeby i nam się wygodniej żyło. Dlaczego więc nie używać pieluszek jednorazowych czy gotowych obiadków dla dzieci?

Jednak w dalszym ciągu próbują wmówić nam co jest potrzebne nam, aby lepiej zająć się noworodkiem, dzieckiem. A te najnowsze mechanizmy wychowania są mocno przestymulowane. A czym jest to owe przestymulowanie? Niczym innym jak nadmiarem bodźców zewnętrznych, które oddziaływają na układ nerwowy. Jeśli mowa o niemowlętach i dzieciach, to bardzo szybko możemy doprowadzić rozwijający się i bardzo wrażliwy układ nerwowy do przeciążenia. Co wtedy się dzieje? U dorosłych wiemy po sobie, że objawia się to bólem głowy, zmęczeniem. A u dziecka? Tak samo! Z tym, że maleństwo nam tego nie powie. Dlatego nawet jeśli nie narażamy dziecka na chodzenie po centrach handlowych, to możemy nieświadomie dalej szkodzić i to w domu.

Małe dziecko, którego otoczenie jest bombardowane różnymi zapachami kosmetyków, świeczek, odświeżaczy, głośnymi dźwiękami zabawek i sztucznym światłem przeżywa bardzo silny stres. Może objawić się on częstym płaczem lub utrudnionym zasypianiem.

Nie ma co kupować za dużo, za szybko. Przygotujcie się wspólnie na poród. Ten czas przygotowania na przyjście maleństwa jest bardzo indywidualny, zupełnie inaczej każdy z nas to przeżywa. A żeby było lżej, to nie myśl o wymaganiach, a raczej o możliwościach jakie możesz dać dziecku.

To czas rozejrzenia się po własnych kątach i dostosowania domu do wrażliwej, bezbronnej istoty. Tak bardzo zależnej od ciebie. Dom ma być ostoją spokoju, bezpieczeństwa. Ma być miejscem stonowanych kolorów, świateł i dźwięków. Liczy się wasza obecność i czas, resztę można zawsze dokupić.

Wszystkim przyszłym i młodym stażem Rodzicom życzę wytrwałości i spokoju. Czasy, w których żyjemy są wspaniałe, lecz często wywołują presje posiadania wszystkich i to niepotrzebnych gadżetów.

Jesteście najlepszymi Rodzicami dla swoich dzieci ! 🙂

Facebook

Dodaj komentarz

Krótko o mnie

Mój pseudonim literacki Ciocia Leosia zainspirował mnie do działania pod tą nazwą w świecie wirtualnym.  Piszę i ćwiczę, to moje działania na rzecz dobrego samopoczucia. 

Najnowsze posty

  “Sowi smutek”  (Bajkę może