Zielono i tęskno mi, wiesz
Zielono i tęskno mi, gdy patrzę w porośnięte góry niewzruszone
Nie pamiętamy kto i kiedy zasadził sady drzew owocowych
Nie poruszamy bardzo starych tematów, nas niedotyczących
Podobno jesteśmy ulepieni z twardej gliny, jak głaz nasze serce
Zielono i tęskno mi, gdy patrzę w porośnięte góry niewzruszone
Nie wracamy do lat dzieciństwa, nie wiemy jakimi byliśmy dzieciakami
Nie dostrzegamy jak obficie zostaliśmy obdarowani przez naturę darami
Podobno nie smakujemy prawdziwego życia, żyjemy jak wirtualne cienie
Zielono i tęskno mi, gdy patrzę w porośnięte góry niewzruszone
Naszymi historiami, nadziejami, troskami życia budujemy szlaki
Naszymi wspomnieniami odżywamy w zapachu kwitnącej łąki
Podobno zakazany owoc smakuje najlepiej na czasy niepewne
Zielono i tęskno mi, już o tym dobrze wiesz
W starych drzwiach kamienicy zaskrzypiało długimi latami
Pamiętam smak babcinych kompotów i grysików z wiśniami
Podobno góry są ostoją naszych dusz